Secret of the Nile - gdy adaptacja przebija oryginał

Pewien czas blog milczał, mimo wielu pomysłów na ciekawe artykuły. Nawał spraw, liczne podróże i wycieczki i nowy piesek zatrzymały bloga na na prawie całą jesień i zimę. Teraz, gdy wiosna już za oknem (kalendarzowo od wczoraj), czas na nowy wpis. A pisać jest o czym.  Ileż to znakomitych seriali, gier i książek się odkryło! 

Dziś opowiem o kolejnej perełce w ofercie platformy Netlfix - Secret of the Nile.



Poświęciłem mu kilka wieczorów i z niecierpliwością wypatrywałem powrotu do oglądania - tak ciekawy, wciągający i doskonały to serial. Secret of the nile to adaptacja hiszpańskiego serialu Gran hotel, tym razem z dalekiego Egiptu. Na pewno wielu z was ów serial kojarzy. Telewizja Polska wyemitowała kilkanaście odcinków, tłumacząc tytuł jako "Zagadka Hotelu Grand". Można było go oglądać również na kanale AXN Spin.

Niestety, TVP zdjęła serial po kilkunastu odcinkach, co spotkało już wiele dobrych seriali, m . in. Homeland i Lost. Po prostu widzowie TVP są najwidoczniej za mało inteligentni na ambitniejsze seriale. Ale szkoda czasu na filozofowanie.

Egipska wersja jest pod wieloma względami lepsza od swojego hiszpańskiego odpowiednika, ba! Bije go na głowę pod każdym względem. I zaraz postaram się to udowodnić.

Secret of the nile zrealizowano w konwencji znanej jako musalsal. W języku arabskim słowo to oznacza dosłownie "ciągły". Czyli po prostu arabska opera mydlana. Nie kręćcie jednak nosami i nie krzywcie się. w wykonaniu arabskim opera mydlana jest czymś zupełnie innym niż durnowate telenowele latynoamerykańskie czy tureckie. Nie , w krajach arabskich są to eposy o miłosci albo postaciach historycznych, pełne walki klasowej i dworskich intryg.

Serial opowiada historię Ahmeda - prostego lecz szlachetnego i inteligentnego chłopaka z prowincji, który przybywa do luksusowego hotelu Grand, aby odnaleźć swą przyrodnią siostrę, od której od pewnego czasu nie ma wieści. Okazuje się, że dziewczyna zaginęła. Ahmed zmienia tożsamość i udaj  kelnera, aby przeprowadzić w hotelu własne śledztwo. Mężczyzna trafia w sam środek intryg, walki o władzę i brudów wyższych sfer, a także odnajduje w arystokracji miłość swego życia.

Tyle tytułem streszczenia fabuły - nic więcej ujawniać nie będę, bo najmniejszym spoilerem zepsujecie sobie przyjemność oglądania.

A różnice w fabule między hiszpańskim oryginałem i adaptacją są przeogromne. Po pierwsze, zmieniono czas akcji - już nie jest to początek XX w. lecz rok 1951, czasy nasseryzmu, tuż przed rewolucją, obaleniem w Egipcie monarchii i represjami jakie spadły na arystokrację.

W egipskim serialu o wiele więcej się dzieje- jest masa zwrotów akcji, dialogi i intrygi mają większy sens, kilka wątków zostaje ładnie i ciekawie rozwiniętych, a kilka innych postaci i wątków z oryginału zostało wyciętych - i wyszło to historii na dobre.

Secret of the nile pokazuje, że zamiast rozciągnąć bez sensu serial na 3 sezony, można ciekawą opowieść zawrzeć w 30 odcinkach.

Na uwagę zasługuje także doskonała ścieżka dźwiękowa, pasująca do akcji, przenosząca nas w arabskie klimaty i mile wpadająca w ucho.

Oklaski należą się także aktorom - postać Ahmeda, a zwłaszcza Amina to mistrzostwo. Żadnego przerysowania, żadnych błędów, każdy ma tu swój charakter i jest prawdziwą osobą, nie tylko kwestią w scenariuszu. Wszyscy, którzy pracowali na ta adaptacją, bardzo przyłożyli się do zadania. do tego stopnia, że stworzyli coś lepszego niż oryginał.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karppi - zapomniany serial z ponurej Finlandii

Recenzja gry Ghost Recon: Wildlands - takiej wyprawy do Boliwii jeszcze nie było!